2012-04-11

WYSTAWA O WIELKIM POLAKU

WYSTAWA O WIELKIM POLAKU

11 kwietnia w siedzibie Sejmu RP otwarta została wystawa „Z otwartymi dłońmi”, której kuratorem była Poseł Renata Butryn. Wystawa prezentuje osobę Księdza Kardynała Adama Kozłowieckiego wielkiego patriotę, misjonarza, skromnego człowieka kochającego Boga w ludziach, którym służył. W wydarzeniu udział wzięli m.in. Eugeniusz Grzeszczak wicemarszałek Sejmu, posłowie zasiadający w Parlamentarnym Zespole ds. Afryki, Bogdan Romaniuk wiceprezes Fundacji „Serce bez Granic”, reprezentanci władz samorządowych, korpusu dyplomatycznego, księża jezuici, byli więźniowie obozu zagłady w Dachau i Auschwitz oraz młodzież z Majdanu Królewskiego. Na kilkunastu planszach zgromadzono fotografie i reprodukcje dokumentów ukazujących życie kardynała: młodość, więzienie  w Oświęcimiu i Dachau oraz działalność misyjną w Zambii, gdzie kardynał spędził większość swojego życia, budował szkoły, szpitale, sierocińce. Gdy zmarł, Zambijczycy żegnali kardynała przez 6 dni, świętowali, bo w ich przekonaniu teraz wreszcie mogli z nim być cały czas, a kiedyś, żeby się z nim spotkać, musieli przejść długą drogę. Do dziś, 5 lat po śmierci kardynała, mają obrazki z jego wizerunkiem. Tak czcigodną postać warto poznać, dlatego też serdecznie zapraszam do Muzeum Kardynała Adama Kozłowieckiego znajdującego  się w Hucie Komorowskiej.

 Ksiądz kardynał Adam Kozłowiecki był osobą wyjątkową, wielkim synem polskiego Kościoła, Urodził się na Podkarpaciu, w Hucie Komorowskiej koło Kolbuszowej 1 kwietnia 1911 r. Zwykł komentować ten fakt z właściwym sobie poczuciem humoru i dystansem do swojej osoby. Mówił: „Urodziłem się w prima aprilis – zapewne to tłumaczy nieco owe niezwykłe pomysły Opatrzności Bożej w stosunku do mojej osoby”. Święcenia kapłańskie przyjął 24 czerwca 1937 r. w Lublinie. Ojciec księdza kardynała wydziedziczył go, gdyż nie pogodził się z wyborem syna. Dopiero gdy ten odprawiał mszę prymicyjną w Majdanie Królewskim, doszło do zgody między ojcem i synem. W czasie II wojny światowej ksiądz kardynał doznał prześladowań najgorszych i najtrudniejszych do udźwignięcia. Był najpierw więźniem w Krakowie, Wiśniczu, a potem w niemieckich obozach koncentracyjnych w Auschwitz i Dachau. Po oswobodzeniu 28 kwietnia 1945 r. udał się do Rzymu. Ksiądz kardynał zawsze używał niemieckich nazw obozów, nie mówił: Oświęcim, ale: Auschwitz. To było znamienne. Podkreślał, że mimo gehenny, zachował wiarę w człowieka i w wartość służby dla niego. Zrozumiał, jak sam mówił, że dobroć jest dobra. Ocalenie widział właśnie w dobroci. Nigdy też nie zachwiała się jego głęboka wiara w Boga. Po wojnie spotkał przypadkowo jednego ze swoich „przełożonych” – prześladowcę z obozu. Zaprosił go do restauracji i długo z nim rozmawiał. Na koniec mu przebaczył, bo jak sam stwierdził, dla chrześcijanina przebaczenie jest dominantą życia, bowiem o to się modlimy. W 1946 r. wyruszył jako misjonarz na Czarny Ląd. Miał świadomość, o czym pisał i mówił, że rdzenni mieszkańcy zostali skrzywdzeni przez białego człowieka, a kontynent ten jest zapuszczony cywilizacyjnie. Chciał to swoją gorliwą pracą wynagrodzić. Budował szkoły, zakładał placówki misyjne, przyczynił się do budowy demokracji i do uzyskania niepodległości przez Północną Rodezję w 1964 r. Umacniał  swoimi działaniami godność tubylczej ludności do tego stopnia, że w wieku 58 lat zrezygnował ze stanowiska arcybiskupa Lusaki, przekazując kierowanie Kościołem Lusaki rodowitemu Zambijczykowi. Po uzyskaniu przez Zambię niepodległości w 1964 r. przyjął zambijskie obywatelstwo. Chciał, aby utożsamiano go z tym narodem, z ludźmi Zambii. Całe życie kochał też Polskę. Mówił tak: „Są dwie rzeczy, które moim zdaniem wynaturzają człowieka – skrajna nędza i łatwe życie. Nieraz pisałem do Polaków, że codziennie modlę się za ojczyznę, żeby było lepiej, ale nigdy za dobrze”. Rządy Zambii, Wielkiej Brytanii, Francji, jak i rząd Polski uhonorowały go za wybitną służbę. Kardynał otrzymał również kilka honorowych doktoratów od kilku uniwersytetów, ostatni od Uniwersytetu Warszawskiego. W dniu 21 lutego 1998 r. Jan Paweł II mianował go kardynałem. Po raz pierwszy kardynałem został Zambijczyk – miał wtedy 87 lat – w uznaniu za wkład w ewangelizację w Zambii. Został zaliczony w poczet 100 najbardziej wpływowych Polaków za granicą. Zmarł 28 września 2007 r. w szpitalu w Lusace i tam został pochowany.

http://www.youtube.com/watch?v=BgdC1wHx8DU

http://www.cardinalekozlowiecki.pl/